Choć brakuje informacji w związku z czym potrzebna jest ewentualna pomoc, wskazanie na duszę podpowiada, że może to być problem duchowy, jakaś wewnętrzna rozterka. Na pewno warto rozmawiać z taką osobą, wspierać ją nawet samą obecnością i pamiętać o niej w swoich modlitwach. Jeśli problemu nie da(je) się rozwiązać samodzielnie/wspólnie warto rozważyć możliwość uzyskania większego wsparcia ‚z zewnątrz’. Własną osobistą modlitwę też też można ‚wzmocnić’ prosząc o molebien…
W starotestamentowym narodzie wybranym bezdzietność małżeńska postrzegana była bardzo negatywnie, był to „dowód”, że to małżeństwo nie jest godne, aby z niego, czy z jego potomków mógł narodzić się zapowiedziany i wyczekiwany Mesjasz (Rdz 3,15). To dlatego Joachim i Anna (rodzice Marii Panny), Zachariasz i Elżbieta (rodzice Jana Chrzciciela) cierpieli „hańbę u ludzi” (por. Łk 1,25).
W prawosławnym chrześcijaństwie małżeństwo i monastycyzm to dwie „równoległe” drogi do zbawienia, do Królestwa Bożego. W obydwu przypadkach to przejawy męczeństwa, które oznacza gotowość oddawania życia jako świadectwa wiary, jednak nie tylko poprzez śmierć, ale też wskutek dzielenia się swoim życiem z innymi ludźmi. Ślubne korony to zarówno korony Królestwa Bożego, do którego prowadzi małżeństwo, jak i wieńce męczeństwa/zwycięstwa. Na początku małżonkowie oddają swoje życie sobie nawzajem, aby kontynuować dzieło męczeństwa/oddawania życia poprzez dzielenie się swym życiem z innymi ludźmi – nie tylko ze swymi dziećmi… Jeśli dzieci nie pojawiają się, a takich małżeństw jest coraz więcej, dalej mogą dzielić się sobą, oddawać życie innym ludziom. Znam małżeństwa, które ciągle są bezdzietne, albo przez kilka lub nawet kilkanaście lat pożycia małżeńskiego nie miały potomstwa. Jego brak nie (s)powodował, że nie były w pełni prawdziwym małżeństwem…
Jedną z możliwości małżeńskiego męczeństwa/oddawania życia/dzielenia się sobą jest oczywiście adopcja. Jezus Chrystus powiedział: „Kto przyjmie to dziecko w moje imię, mnie przyjmuje, a kto mnie przyjmie, przyjmuje tego, który mnie posłał” (Łk 9,48). Warto więc rozważyć taką możliwość
Polecam lekturę tekstu bp. Kallistosa, „Ziarno Kościoła: powszechne powołanie do męczeństwa”. To 8. rozdział książki „Królestwo wnętrza”. Aby zachęcić i przekonać do lektury całego rozdziału (i całej książki) cytuję tu dość obszerny jego fragment.
Ascetyczna ścieżka ukrytego męczeństwa nie jest zarezerwowana jedynie dla mnichów i mniszek. Powołaniu do męczeństwa podlegają również ci, którzy prowadzą życie małżeńskie. Wspólne życie męża, żony i dzieci wymaga dokładnie takiego samego pozbycia się własnej woli, które św. Barsanufiusz porównał z przelaniem krwi. Wzajemna miłość, będąc radością i spełnieniem, wymaga również ofiary. Wszystko to wyraźnie widać w prawosławnym nabożeństwie sakramentu małżeństwa. Modlitwy mówią o radości, ale tym, co przedstawiają, jest radość krzyża, „radość, jaką odczuwała święta Helena, gdy odnalazła drogocenny krzyż Pański”. W kulminacyjnym dla tego sakramentu momencie koronacji narzeczonych, korony pojmowane są jako symbole zwycięstwa, wieńce chwały przeznaczone dla tych, którzy okazali się zwycięzcami w walce z grzesznymi namiętnościami. Jednocześnie są to również korony męczenników, albowiem bez wewnętrznego męczeństwa, bez dobrowolnie przyjmowanego cierpienia nie ma mowy o prawdziwym małżeństwie. Gdy zwieńczona koronami młoda para kroczy w powtarzanym trzy razy kręgu procesji, duchowny niesie przed nimi krzyż, a chór śpiewa hymn świętych męczenników, „którzy godnie znosili cierpienia i otrzymali wieńce chwały”.
Polecam również lekturę książki o. Johna Meyendorffa, „Małżeństwo w Prawosławiu. Liturgia, teologia, życie”, przekł. Krzysztof Leśniewski, Chełmskie Centrum Kultury Prawosławnej, Chełm 2022.
- Obrzęd potocznie zwany wocerkowlenijem składa się z dwóch obrzędów. Obrzęd 40. dnia jest sprawowany nad matką po zakończeniu połogu i w modlitwach wyrażana jest prośba, żeby Bóg, po takim okresie nieobecności, uczynił matkę godną przyjęcia św. Ciała i Krwi Zbawiciela. Czytane są także modlitwy nad dzieckiem, w których wspomina się wydarzenie przyniesienia Dzieciątka Jezus do Świątyni Jerozolimskiej przez Najświętszą Bogarodzicę. Jeśli dziecko jest ochrzczone wprowadza się (wwoditsa – stąd popularne „do wwodu”) je do cerkwi. Jeśli nie, wocerkowlenije odbywa się po chrzcie.
- Nie musi.
- Z logiki obrzędu wynika, że matka powinna przystąpić w tym dniu do spowiedzi i św. Eucharystii. Dla dziecka jest to zwykle „pierwsza komunia”, więc bardzo uroczysty moment dla całej rodziny. Najlepiej byłoby gdyby cała rodzina tego dnia przystąpiła do św. Eucharystii.
- W naszej tradycji podczas chrztu nadaje się imiona świętych Cerkwi prawosławnej. Nie znam świętej o imieniu Jagoda. Jeżeli przyjąć, że jest to zniekształcona forma imienia Agata (Jagata), to pod takim imieniem (Agata) można ochrzcić córkę.
To bardzo niepokojące zdarzenie. Nawet mądrości ludowe podpowiadają: „Nic na siłę”! Byłem świadkiem bardziej lub mniej „wymuszonego” udzielenia komunii opierającym się dzieciom, zdarzają się takie przypadki, ale zdecydowanie należy tego unikać. Przymuszanie może spowodować, że dziecko nabierze „negatywnych skojarzeń” z tym, co najświętsze…
Pojawia się pytanie: z jakiego powodu dziecko opiera się? Można domyślać się, że wynika to z niezbyt częstego, czy nawet sporadycznego przystępowania do misterium Eucharystii, nieregularnego uczestniczenia w Boskiej Liturgii. Dziecko należałoby zawczasu odpowiednio przygotować. Pomocne bywa również wskazanie na inne dzieci, przystępujące do komunii.
Jeśli natomiast dziecko od niemowlęctwa bywa w cerkwi regularnie i za każdym razem przystępuje do Eucharystii, a jednak zdarzy się, że nie chce przystąpić, musi to być czymś spowodowane – zmęczeniem, jakimś niepokojącym zdarzeniem czy okolicznościami (np. jakieś dziecko opiera się i płacze). Być może wystarczy wówczas odejść na chwilę, dać czas na uspokojenie, niech popatrzy jak inne dzieci przystępują „bezstresowo” i spróbować ponownie podejść na samym końcu. A skoro „przykład idzie od góry”, zdecydowanie pomocny byłby przykład rodzica(ów!) przystępujących do Eucharystii wraz z dziećmi.
Prawdziwie szczerych dziecięcych chęci życzę…
Pod względem kanonicznym w PAKP wymagane jest badanie przedślubne. Nauki przedmałżeńskie nie są wymagane, ale ich przeprowadzenie jest bardzo dobrą praktyką.
Opisana sytuacja jest bardzo złożona. Próbując wskazać odpowiedź na postawione pytania, pierwsza, która przychodzi na myśl, brzmi: „I tak źle, i tak niedobrze”… Spróbujmy przyjrzeć się temu zagadnieniu nieco dokładniej. Poniżanie z powodu wyznawanej wiary jest zdecydowanie naganne. Wypadałoby zapytać z jakiego powodu wynika. Czy rozmawiacie o tym, czy da się o tym rozmawiać? Potępianie prawosławia z powodu jego odmienności od adwentyzmu jest co najmniej dziwne, bo po ustaleniu, co było najpierw (oczywiście prawosławie, bo adwentyzm pojawił się dopiero w XIX wieku) wypadałoby stwierdzić, że to adwentyzm różni się od prawosławia, a nie prawosławie od adwentyzmu… Niech partner wyjaśni na czym polegają różnice, dlaczego w adwentyzmie jest inaczej niż w prawosławiu, dlaczego odstępuje pod tak wieloma względami od prawosławnego nauczania, niech wyjaśni (udowodni?), dlaczego to nowe, adwentystyczne jest Jego zdaniem „lepsze” [?] od tego co przetrwało w nienaruszonym stanie niemal dwa tysiąclecia. Jeżeli nie potrafi tego wyjaśnić, ujawnia brak podstawowej wiedzy o prawosławiu. Zapewne nie słyszał o tym, że w Stanach Zjednoczonych Ameryki rzymskich katolików i protestantów różnych wyznań (adwentystów też) jest coraz mniej, a prawosławnych coraz więcej. Nie dzieje się tak z powodu nowych fal emigrantów z „krajów tradycyjnie prawosławnych” w Europie czy na Bliskim Wschodzie, ale przez to, że tak wielu innowierców przechodzi na prawosławie. Od kilku(nastu) lat coraz wyraźniej widać to również w Polsce – w październiku 2024 i w lutym 2025 odbyły się pierwsze spotkania konwertytów na prawosławie. Były to ok. 30-osobowe grupy przedstawicieli znacznej, kilkusetosobowej już społeczności rozsianej po całym kraju i wszystko wskazuje na to, że będzie ich coraz więcej… Sugerowałbym zatem, byś się nie poddawała i nie ulegała psychicznej presji. Twoja wypowiedź jest świadectwem Twego przywiązania, szacunku dla prawosławia, wiary naszych przodków i naszej współcześnie. Warto próbować merytorycznie udowadniać swoje racje, ale potrzebna tu dokładniejsza wiedza. Pomocna okaże się z pewnością lektura tekstu o prawosławiu i chrześcijaństwie w ogólności, książki „Kościół prawosławny” metropolity Kallistosa Ware. To, co nazywasz swoim „krzyżem” może się okazać świadectwem Twojej wiary i jej dokładnym poznaniem/odkryciem dla Was obojga. Ale niezbędna jest do tego zarówno lektura, jak i rozmowa – spokojna, rzeczowa, przesycona wzajemną miłością i troską.
Choć Wasz związek jest nieformalny, dzieci, które się w nim pojawiły zobowiązują do należytej troski o nie i o ten związek, dążenia do jego „sformalizowaia”(?). Zastanówcie się wspólnie, czy błogosławieństwo Boga i Cerkwi, które otrzymujemy w misterium małżeństwa, nie byłoby pomocne w Waszych zmaganiach o jego przetrwanie i udoskonalanie.
Związek małżeński w Kościele prawosławnym mogą zawrzeć osoby, które należą do tego Kościoła. Jeśli wasza decyzja jest przemyślana zarówno pod względem zawarcia związku małżeńskiego jak też wstąpienia do Kościoła prawosławnego, to sugerowałbym porozmawiać z duchownym z tej parafii prawosławnej do której uczęszczanie. Jeśli okres katechumenatu przedłuża się to nie widziałbym problemu zawarcia związku małżeńskiego w Urzędzie Stanu Cywilnego, następnie zaś w odpowiednim czasie nadać mu formę sakramentalną, czyli poprosić o udzielenie sakramentu małżeństwa.
Nie dziwie się, że nie może Pani znaleźć „instrukcji” o, którą pada pytanie. Takiej „instrukcji” po prostu niema. Błędem byłoby wydaje mi się tworzenie takich „map” naturalnego życia małżeńskiego. Owszem Cerkiew poucza o potrzebie wstrzemięźliwości w pewnych okresach np. postu, ale taka skrupulatność jest już przesadną. Św. Jan Chryzostom poucza, że dziecko w rodzinie jest darem od Boga, w żaden sposób nie wchodzi w szczegóły jak den dar jest realizowany w zamyśle Bożym.
Należy pójść do parafii do której obecnie Pani należy i przedstawić sytuację proboszczowi bądź duchownemu, który zajmuje się tymi sprawami. Wówczas zostanie Pani poinstruowana jakie kroki należy poczynić aby nastąpiło zdjęcie błogosławieństwa z małżeństwa.
Niezupełnie rozumiem pytanie. Naturalnie związek małżeński zawarty w Urzędzie Stanu Cywilnego ma swoją wartość. W naszym pojęciu życia duchowego małżeństwo rozumiemy przede wszystkim jako sakrament. Jest to dla nas najważniejsza wartość, która ma wymiar Boży. Związek cywilny ukazuje na pewną stabilność relacji i zaangażowania. Ma również bardzo ważny wymiał społeczny.