Nie słyszałem o żadnym oficjalnym stanowisku Cerkwi bądź Soboru Biskupów PAKP w sprawie koronawirusa, ale odsyłam do cytowanego tu komunikatu Wielce Błogosławionego Daniela, Patriarchy Rumunii. Jestem pewien, że zgadzają się z nim wszyscy pozostali prawosławni hierarchowie i całe sobory biskupów.
A tak na marginesie: słyszałem kiedyś, że w Japonii pocałunek „zarezerwowany” jest wyłącznie dla współmałżonków i prawosławnym Japończykom trudno było zaakceptować tradycyjne paschalne pozdrowienia z trzema pocałunkami „wymienianymi” ze wszystkimi napotkanymi znajomymi czy też całowanie krzyża i ikon. „Japońskie rozwiązanie” tego „problemu” to „japońskie” skłonienie głowy albo pokłon przed ikoną czy krzyżem lub dotknięcie ich czołem a nie ustami… Przechodzimy na japoński?
Taka możliwość nie jest rozpatrywana. Odsyłam do ostatnich odpowiedzi na pytania związane z koronowirusem. Ponadto, biorąc pod uwagę wielowiekową, utrwaloną cerkiewna praktykę udzielania wiernym Ciała i Krwi Chrystusa, wobec Pani stwierdzenia „wydaje mi się” i „nad podziw”(?) posłużę się jeszcze jednym cytatem, tym razem z „mądrości ludowych” – „Jak Ci się wydaje, to się przeżegnaj”…
Odpowiedzią na to i temu podobne pytania niech będzie cytat z książki o. Johna Brecka, „Święty dar życia. Prawosławne chrześcijaństwo i bioetyka”. Czy tamy tam m.in.:
W okresach, gdy średniowieczną Europę pustoszyła dżuma, nie ma żadnych dowodów, że kapłani i diakoni, którzy spożywali eucharystyczne dary po udzieleniu komunii wiernym, ulegali tej chorobie w stopniu większym niż reszta populacji. A w kontekście naszych rozważań, nie stwierdzono ani jednego przypadku przekazania AIDS [czytaj: innych chorób? – dopisek mój] za pośrednictwem kielicha eucharystycznego. Istnieje wiele dowodów, że „Bóg by na to nie pozwolił”, zważywszy naprawdę, że eucharystyczne elementy obiektywnie i ontologicznie – a nie jedynie w odpowiedzi na wiarę przystępującego do komunii – są Ciałem i Krwią Pana chwały. Wiara Kościoła prawosławnego i oparte na tej wierze doświadczenie jednoznacznie potwierdzają tę kwestię. Jak ujął to św. Jan z Damaszku: „Chleb i wino [po przemianie] nie są jedynie symbolami (gr. typos) Ciała i Krwi Chrystusa (uchowaj nas Boże od takiej myśli!), lecz samym przebóstwionym Ciałem samego Pana”. […] W swym nauczaniu i w kazaniach duchowny powinien nade wszystko zapewniać, że komunia, Ciało i Krew Chrystusa, udzielane są przez Boga „ku uleczeniu duszy i ciała” (cs. wo iscelenije duszy i tieła). „Lekarstwo nieśmiertelności”, jak św. Ignacy nazwał Święte Dary, powinniśmy przyjmować z wiarą i miłością. Jak kilka lat wcześniej zauważył dr Paul Meyendorff, ostatnie rzymskokatolickie badania również potwierdziły, że nie ma ani teologicznych, ani naukowych powodów do obaw dotyczących możliwości przekazania AIDS [czytaj: koronowirusa? – dopisek mój] za pośrednictwem komunii. Jak na ironię, ta najmniej prawdopodobna z możliwości w niektórych kręgach zyskuje jednak więcej uwagi niż statystycznie udowodnione sposoby przenoszenia… […] Artykuł opublikowany w 1988 r. w „Journal of American Medical Association” kończy się stwierdzeniem, że „ryzyko zarażenia w wyniku zetknięcia ze śliną w bardziej incydentalnych okolicznościach (takich jak zetknięcie ust z przedmiotem skażonym mikroskopijną ilością śliny) nie powinno być brane pod uwagę”. Ta opinia została dobrze potwierdzona przez ostatnie badania kliniczne. 27 maja 1995 r. na łamach „The New York Times” pojawił się artykuł zatytułowany Wafer Reduces Germ Risk in Communion. Opisał badania ilości bakterii na używanych do komunii opłatkach i w mszalnym kielichu. Choć w 28% z 48 badanych przypadków mikroby z jednej osoby były za pośrednictwem opłatka przenoszone na drugą, badania wykazały, że „potencjalnie chorobotwórcze mikroby w winie zdają się przeżywać przez bardzo krótki czas i w żadnej próbce wina nie zostały odnalezione”.
W odpowiedzi na to i temu podobne pytania pomoże komunikat wystosowany przez Patriarchat Rumunii. Oto informacja na ten temat:
W związku z potencjalnym zagrożeniem koronawirusem, biuro prasowe Wielce Błogosławionego Daniela, Patriarchy całej Rumunii, Arcybiskupa Bukaresztu, Metropolity Ungro-Wołoskiego, opublikowało 27 lutego specjalny komunikat, w którym odnosi się do obaw wiernych przed możliwością zarażenia wirusem COVID-19 poprzez całowanie ikon, krzyża oraz spożywanie Ciała i Krwi Chrystusa z jednego kielicha eucharystycznego za pomocą tej samej łyżki (jak jest to przyjęte pośród prawosławnych).
Komunikat patriarchy przypomina, że Święta Eucharystia z samej swoje natury nie może być postrzegana jako powód chorób lub śmierci, bowiem jest źródłem nowego życia w Chrystusie, odpuszczeniem grzechów oraz uzdrowieniem duszy i ciała. Stąd, podczas przyjmowania Świętych Darów śpiewa się hymn „Ciało Chrystusa przyjmujemy, źródło życia nieśmiertelnego spożywamy”. Podobnie podczas całowania ikon i krzyża – ci, którzy mają silną i żywą wiarę nie będą obawiać się choroby, lecz cieszą się modlitwą i współobecnością świętych – zwrócił uwagę patriarcha Daniel. Hierarcha dodał, że obawy przed rozprzestrzenianiem się COVID-19 nie są wystarczającym argumentem, aby posługując się zasadą ekonomii cerkiewnej rozluźnić przyjęte normy przystępowania do sakramentów.
Komunikat przywołuje jednocześnie fragment z 14 rozdziału Listu św. Pawła Apostoła do Rzymian, czytanego w cerkwiach w Niedzielę Seropustną, ostatnią przed rozpoczęciem Wielkiego Postu: „A tego, który jest słaby w wierze, przygarniajcie życzliwie, bez spierania się o poglądy”. Patriarcha rumuński sugeruje, aby wierni, którzy obawiają się zarażenia koronawirusem przez uczestnictwo w Liturgii, szczerze podzielili się wątpliwościami ze swoimi spowiednikami i duchownymi w parafiach. Ci z kolei powinni potwierdzić, że zasady udzielania świętej komunii Ciała i Krwi Chrystusa pozostają niezmienne, a wspólne uczestnictwo w Boskiej Liturgii nie jest dla nikogo zagrożeniem i nie stanowi ryzyka. W krótkim liście zaznaczono również, że w chrześcijańska pobożność liturgiczna i eucharystyczna nie wynika z obowiązku, ale jest wolnym wyborem podejmowanym z miłości do Boga, który oddaje się nam całkowicie bezinteresownie podczas Boskiej Liturgii.
„Duchowni służący przy świętym ołtarzu winni skłaniać wiernych do wzmocnienia wiary i uczestnictwa w eucharystycznej komunii Cerkwi w celu osiągnięcia zbawienia poprzez zjednoczenie z Chrystusem Panem, źródłem życia wiecznego (zob. J 11, 25)” – czytamy w konkluzji oświadczenia rumuńskiego Patriarchatu.
Wiem, że praktyka taka jest stosowana. Myślę jednak, że najlepiej zaopatrzyć cię w wodę święconą w odpowiednim czasie i nie stosować „rozcieńczania”. Chyba, że jest to jakaś sytuacja wyjątkowa, wówczas można posłużyć się tą metodą.
Wydaje się, że sytuacja kanoniczna skitu w Odrynkach nie jest jeszcze tak do końca uregulowana. Jeśli jednak zinterpretujemy w ten sposób, że skit należy do monasteru w Supraślu, to ta przynależność nie dotyczy parafii w Supraślu. Monaster może mieć swoje metochiony (podworia), parafia natomiast nie może. Dlatego też wierni z Supraśla nie mogą zawierać związków żeńskich w Odrynkach.
Kładzenie krzyża, który jest noszony przez duchownych na Prestole nie ma jakiegoś znaczenia szczególnego. Wydaje mi się, że niektórzy duchowni po prostu kładą ten atrybut swego powołania w bardzo godnym miejscu.
Jeśli taka osoba chce, aby duchowny prawosławny poświęcił ikonki lub medaliki nie widziałbym w tym problemu.
Jeśli chodzi o ilość ikon umieszczonych w naszym domu jest to sprawa indywidualnego podejścia. Myślę, że ważnym jest aby wśród ikon były ikony Chrystusa i Bogarodzicy. Jeśli chodzi o świętych, należałoby zadbać aby w domu była ikona naszego (naszej) niebiańskiego patrona (niebiańskiej patronki). Zwykle jest tak, że wieszamy ikony świętych z którymi czujemy szczególna więź. Jak najbardziej należałoby umieszczać ikony w kuchni.
Wyrażenie Kustosz, można tłumaczyć jako strażnik. Rzeczywiście określenie to występuje jako funkcja osoby zajmującej się muzeum, ale również stanowisko kustosza występuje w Prawie Kanonicznym Kościoła rzymskokatolickiego. W kontekście prawosławnym określenie to rzadko jest używane, natomiast jeśli występuje rozumiane jest jako odnoszące się do opiekuna świątyni lub np. cmentarza. Jednoznacznie nie potrafię wskazać kim jest kustosz w cerkwi. Dodam, że określenie to nie występuje w Statucie parafialnym PAKP.