Studia w Seminarium trwaja trzy lata. Studenci poznają pierwsze tajniki wiedzy teologicznej, przygotowują się do przyszłej posługi kapłańskiej również uczestnicząc w zajęciach praktycznych. W budynku seminarium znajduje się cerkiew pw. Wprowadzenia do świątyni Przenajświętszej Bogurodzicy. Alumni uczestniczą aktywnie w nabożeństwach śpiewając, czytając i przysługując. Więcej na temat programu na www.psd.edu.pl w dziale Program. O to, czy jest ciężko w Seminarium, proszę pytać seminarzystów. Mnie osobiście jest trudno powiedzieć. W chwili obecnej w Seminarium uczy się dwóch Brazylijczyków, jeden Białorusin, a ponadto mieszkają jeden Bułgar i dwóch Gruzinów – studenci Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej.
Ad. 1. Problem poruszany przez Pana nie jest czymś nowym. Jeśli śledzi Pan dyskusję na forum cerkiew.pl, to zauważy Pan, że zdania na temat wprowadzenia języka polskiego do nabożeństw Kościoła prawosławnego są bardzo podzielone. Dyskusja, która co pewien czas ożywia się na forum powinna udzielić Panu odpowiedzi, że wprowadzenie języka polskiego nie zawsze jest konieczne i nie jest to aż tak naglący problem, chociaż niewątpliwie przed takim problemem, najprawdopodobniej, Kościół prawosławny w Polsce stanie w przyszłości. Poważnym problemem i przeszkodą we wprowadzaniu języka polskiego jest „nieprzystosowanie” tegoż języka do prawosławnej teologii. Trudności z przekładem niektórych pojęć i wyrażeń są w chwili obecnej nie do pokonania, a tworzenie nowych słów i pojęć w każdym (nie tylko polskim) języku jest procesem długotrwałym. Być może więc warto zacząć się uczyć języka cerkiewnosłowiańskiego, aby zrozumieć teksty nabożeństw, niż dążyć do ich zubożenia. Duchowni przecież też musieli się tego języka nauczyć, aby rozumieć nabożeństwa i w nich świadomie uczestniczyć. Czasami trzeba włożyć trochę własnego wysiłku, aby stać się świadomym uczestnikiem nabożeństw sprawowanych w naszym Kościele. Chciałbym zaznaczyć, ze nie jestem przeciwnikiem dokonywania tłumaczeń tekstów liturgicznych na język polski. Im więcej tłumaczeń tym lepiej dla nas i dla języka polskiego :). Jednak to nie oznacza, że powinniśmy od razu językiem liturgicznym uczynić język polski. Możemy korzystać z tłumaczeń na lekcjach katechezy, w domu, aby (jeśli ktoś tego potrzebuje) łatwiej rozumieć teksty w języku słowiańskim Odnośnie pierwszego pytania nasunęła mi się jeszcze jedna uwaga. Czy postęp jest rzeczywiście tak ważny i niezbędny, aby to Kościół musiał podążać za nim? Postęp należy do rzeczywistości tego świata, a Kościół jest rzeczywistością innego świata. To, co dzisiaj jest postępem, jutro może okazać się czymś wręcz przeciwnym. Ad. 2. Rzeczywiście nie jesteśmy Rosjanami, chociaż tacy też są w naszym Kościele. Niewątpliwie łatwiej byłoby niektórym wiernym słuchać kazania w języku zrozumiałym i tak też w wielu parafiach już się dzieje. Trzeba mieć nadzieję, że rzeczywiście język kazania będzie dostosowywany do potrzeb lokalnej społeczności – parafii. I wcale nie musi to być język polski, może to być język białoruski, ukraiński, łemkowski i nawet rosyjski :). A tej pani, którą Pan zaprosił na liturgię do Supraśla, trzeba było odpowiedzieć, że nasze nabożeństwa są dla prawosławnych, a nie „tylko wyłącznie dla ruskich”. Narodowość nie odgrywa w Prawosławiu najważniejszej roli, jeśli odgrywa w ogóle jakąkolwiek. I wrażenie tej pani było tylko jej „subiektywnym odczuciem”, ponieważ nie znała ona ani tradycji naszego Kościoła, ani języka słowiańskiego. I trochę się dziwię, że Pan tak łatwo zgodził się z jej opinią.
Proszę zobaczyć odpowiedź pod adresem: http://www.cerkiew.pl/zapytaj/?p=723. Ponadto polecam: Ks. Rościsław Kozłowski, Charyzmat kapłaństwa sakramentalnego, [w:] Prawosławie. Światło wiary i zdrój doświadczenia, s. 227-246. Bp Wieniamin (Miłow), Pastyrskoje bogosłowije s askietikoj, Moskwa 2002, s. 66-74 Ks. W.P. Winogradow, Pastyrskoje Bogosłowije, Monachium 1965 i inne pozycje z zakresu teologii pasterskiej
Św. Grzegorz z Nyssy mówi: „Grzechy, które wywodzą się z pożądliwości i namiętności dzielą się w następujący sposób: jeden nazywa się cudzołóstwo, a drugi nierządem (sł. błud; gr. porneia) […] I tak wszystko co jest nieprawe jest już przeciwne prawu i biorący nie własne oczywiście bierze cudze …” Ponadto w kontekście tego pytania należy zwrócić uwagę na znaczenie czystości, pojmowanej jako wartości i cnota (sł. dobrodietiel’) przeciwstawiająca się nadużyciom seksualnym. Tekst z Księgi Tobiasza (ósmy rozdział, a szczególnie wersety 5-8) podkreślają wartość małżeństwa, które zostało ustanowione przez Boga. Proszę też przeczytać fragment Przypowieści Salomona o pochwale staniu małżeńskiego (Przyp 5, 15-23).
Poszukując odpowiedzi na tak postawione pytanie, bardzo ważną rzeczą jest uświadomienie sobie, że istota powołania jest trudna do sprecyzowania. Samo powołanie pozostaje tajemnicą, której nie da się do końca zrozumieć, nawet jeśli człowiek sam w niej uczestniczy. Każdy człowiek jest powoływany do istnienia i realizacji określonych zadań i czynności. Nie można ograniczać powołania tylko do jednej dziedziny. Bycie chrześcijaninem jest już powołaniem. Domyślam się, że w tym pytaniu chodzi o powołanie do kapłaństwa. W Piśmie Świętym znajdziemy wiele opisów powołania: Abrahama (Rdz 12, 1-8), Mojżesza (Wj 3,1 – 4,17) Izajasza (Iz 6,1-13), Jeremiasza (Jr 1, 4-10), dwunastu apostołów (Mk 3, 13-19 i par.), Apostołów Andrzeja i Jana (J 1,35-40) apostoła Filipa (J 1, 43), Saula – ap. Pawła (Dz 9, 1-22). Powołanie jest rozumiane jako zaproszenie, wezwanie, zachęta do „podążania za” skierowana przez Boga do człowieka. Często mówi się o powołaniu wewnętrznym (głos wewnętrzny pobudzający do podążania za Chrystusem) i powołaniu zewnętrznym (rozmowa z kimś lub wydarzenie wpływające na nasza decyzję). W niektórych przypadkach można opisać pewne warunki, kryteria i znaki mówiące o powołaniu i pozwalające usłyszeć zapraszający głos. Pomocne w rozeznaniu własnego powołania mogą być słowa św. Apostoła Pawła skierowane do Tymoteusza i Tytusa. „Prawdziwa to mowa: Kto o biskupstwo się ubiega, pięknej pracy pragnie. Biskup zaś ma być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, umiarkowany, przyzwoity, gościnny, dobry nauczyciel, nie oddający się pijaństwu, nie zadzierzysty, lecz łagodny, nie swarliwy, nie chciwy na gorsz, który by własnym domem dobrze zarządzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości, bo jeśli ktoś nie potrafi własnym domem zarządzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy Kościół Boży? (I Tm 3, 1-5 nn., por. Tt 1, 5-9) Pomocnymi w rozpoznaniu własnego powołania będą przede wszystkim: – doświadczenie wiary i szczera modlitwa o to, aby Bóg pomógł nam i obdarzył nas swoją miłością i darem rozeznania, – poznanie siebie i rozmowa z samym sobą (jaką jest naprawdę nasza miłość do Boga i drugiego człowieka, czy jesteśmy gotowi do ofiarnej służby Bogu, Kościołowi i bliźniemu, czy mamy świadomość własnej niegodności i konieczności przyjęcia łaski i współdziałania z nią) – rozmowa ze swoim ojcem duchowym, który zna nasze życie wewnętrzne (duchowe) i potrafi pokierować nami.