Imię Klara jest pochodzenia łacińskiego i właściwie odpowiednikiem w formie słowiańskiej byłaby Swietłana lub Swieta (grecka Fotinija lub Fotina). Rozwiązanie problemu widziałbym w nadaniu na chrzcie słowiańskiej (lub greckiej) formy, natomiast w codzienności stosowanie łacińskiego odpowiednika.
Wszystkie ptaki wydają pewne dźwięki. Jedne gatunki są aktywne w ciągu dnia inne zaś w ciągu nocy. Sowa akurat jest ptakiem nocnym i jej żerowanie i aktywność przebiega w nocy. W żaden sposób nie jest ona jednak kojarzona ze śmiercią. Być może jej odgłosy i ciemność sprawia wrażenie tajemniczości i niepewności. Odczucia Pani męża są subiektywne i niczym nie uzasadnione i tak to chyba trzeba mu powiedzieć. Jeśli chodzi o okres żałoby po bliskiej osobie, to w prawosławiu mowa jest o 40 dniach. Chodzi tutaj przede wszystkim o intensywną modlitwę za osobę zmarłą w tym okresie. Spotkałem się z opinią, że generalnie grób należy pozostawić w spokoju przez ten okres, ale jeśli trzeba coś uporządkować to naturalnie należałoby to zrobić.
Z punktu widzenia ludzkiego oczywiście takie zdarzenie należałoby postrzegać w kontekście przestępstwa i wielkiej krzywdy. Natomiast w tradycji kanonicznej nie ma rozróżnienia pomiędzy usunięciem płodu, który zaistniał w efekcie zamierzonych relacji między osobami, czy też w kontekście gwałtu. Mowa jest jedynie o tym, że działanie związane z usunięciem płodu jest grzechem.
Sakrament małżeństwa w prawosławiu posiada określony ryt i nie jest do niego nic „wplatane”.
Pomazanie św. olejem jest dokonywane prawie zawsze w czasie celebracji liturgicznej wielkich świat. Najczęściej jest to olej, który był pobłogosławiony nieco wcześniej wraz ze specjalną modlitwą. W Prawosławiu pomazywanie błogosławionym olejkiem jest dokonywane bardzo często. Osoby innego wyznania mogą brać udział w tym błogosławieństwie i być pomazywane świętym olejkiem.
Odpowiedzi na te pytania można przynajmniej częściowo znaleźć we wcześniejszych wypowiedziach na temat homoseksualizmu. Cytowałem fragment z książki o. Johna Brecka „Święty dar życia. Prawosławne chrześcijaństwo i bioetyka”. Autor stwierdza: „kwestią najwyższej wagi pozostaje ciągłe podtrzymywanie wyraźnego rozróżnienia pomiędzy orientacją [homoseksualną] i zachowaniami. Bez względu na to, jakie są jej przyczyny (fizjologiczne, genetyczne, psychologiczne i społeczne czy najprawdopodobniej połączenie ich wszystkich), orientacja homoseksualna nie jest ani grzeszna, ani zła (z zastrzeżeniem, że w tym upadłym świecie o każdej ułomności można powiedzieć, iż jest następstwem grzechu). Osoby z taką orientacją są w najpełniejszym znaczeniu „osobami”, nosicielami obrazu Bożego i wraz ze wszystkimi innymi powołane są do wzrastania ku osiąganiu Bożego podobieństwa. Gdy usiłują zmienić orientację na heteroseksualną lub gdy codziennie zmagają się o pozostawanie w cnocie czystości, potrzebują szczególnego wsparcia, zachęty i miłości Cerkwi – jej biskupów, kapłanów i laikatu. W dążeniach do osiągnięcia tego celu nieodłączną pomocą może być uczestnictwo w grupach wzajemnego wsparcia jak np. amerykańskie organizacje Exodus International i Courage. (Założyciel rzymskokatolickiej organizacji „Courage” ks. John Harvey przekonuje, że osoby z orientacją homoseksualną w bardzo znaczących proporcjach rzeczywiście mogą stać się heteroseksualne, nawet jeśli w wielu przypadkach ciągle utrzymują się homoerotyczne odczucia czy wyobrażenia).”
Przekonaj/zapewnij bliską Ci osobę, że ani Pan Bóg, ani Cerkiew nikogo nie „skreśla”. Poczucie grzeszności i niegodności potrzebne jest każdemu z nas, bo przecież wszyscy grzeszymy i przez to stajemy się niegodni przed Bogiem. Ewangeliczna przypowieść o synu marnotrawnym wyraźnie wskazuje, że w odpowiedzi na poczucie grzeszności i niegodności, w odpowiedzi na pokajanie – „głębokie zrozumienie” tego jakim się staliśmy, przez to, że zgrzeszyliśmy i „głębokie zrozumienie” tego, jakimi powinniśmy się stawać, przez to, że zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga w Trójcy Osób – Ojciec wybiega na spotkanie utracjusza, każe go umyć, ubrać w najlepszą szatę i nakłada pierścień na palec – przyjmuje jak syna, a nie jak sługę. To Bóg czyni nas godnymi, sami nie bylibyśmy w stanie tego dokonać, ale najpierw trzeba pokajać się i wrócić „do domu Ojca”. Pan Bóg jest miłością. Złoczyńca, który w ostatnich chwilach życia poprosił ukrzyżowanego Jezusa o przebaczenie, usłyszał: „Jeszcze dzisiaj będziesz ze mną w raju” (Łk 23,42).
Zanim przejdę do wskazania możliwości rozwiązania tego problemu, zacytuję fragmenty wykładu bp Kallistosa Ware: „Prawosławne rozumienie pokajania” zaczerpnięte z podrozdziału pt. „Dar łez”, (to rozdział ksiżki pt. Królestwo wnętrza; tekst wykładu dostępny jest na cerkiew.pl http://www.typo3.cerkiew.pl/index.php?id=prawoslawie&a_id=98 – zachęcam oczywiście do uważnej lektury całego wykładu i całej książki…)
Dar łez […] zajmuje ważne miejsce również w duchowej tradycji chrześcijańskiego Wschodu. „Teologia łez” odgrywa szczególnie znaczącą rolę w nauce św. Jana Klimaka, św. Izaaka Syryjczyka i św. Symeona Nowego Teologa. Dla św. Jana Klimaka łzy stanowią odnowienie łaski Chrztu: „Źródło łez po Chrzcie jest obfitsze niż sam Chrzest, chociaż słowa te mogą brzmieć nieco zuchwale. […] Pierwszy Chrzest otrzymaliśmy jako dzieci, ale wszyscy skaziliśmy go; poprzez łzy odtwarzamy czystość pierwszego Chrztu”. Św. Izaak uważa łzy za rozstrzygającą granicę pomiędzy „stanem cielesnym” a „duchowym”, za punkt przejścia pomiędzy wiekiem obecnym, a Wiekiem, który ma nadejść i wejście do którego możemy antycypować już nawet w tym życiu. […] Św. Symeon twierdzi, że nigdy nie powinniśmy przystępować do Komunii Świętej nie wylewając łez. Według Nicetasa Stethatosa, ucznia św. Symeona, łzy są w stanie przywrócić nawet utracone dziewictwo. […] Istnieje wiele rodzajów łez i nieodzowne jest ich rozróżnianie. Podstawowa różnica istnieje pomiędzy łzami zmysłowymi czy też naturalnymi a duchowymi (istnieje także trzecia możliwość – łzy mogą być również demoniczne). […] Łzy duchowe, jak sama nazwa wskazuje, są darem łaski Boga Ducha Świętego, a nie skutkiem naszych własnych wysiłków; ściśle wiążą się one z naszą modlitwą. Łzy zmysłowe wyrażają nasz przyziemny smutek, który, tak jak i my sami, tkwi w upadłym świecie, nieuchronnie zmierzającym do śmierci. Duchowe łzy wprowadzają nas do nowego życia Zmartwychwstania. […]
Jak uczą święci Ojcowie, istnieją dwa podstawowe rodzaje łez duchowych. Na niższym poziomie są one gorzkie, na wyższym – słodkie. Na niższym poziomie stanowią one formę oczyszczenia, na wyższym zaś – oświecenia. Na niższym poziomie wyrażają skruchę, żal za grzech, smutek z powodu naszego oderwania się od Boga – przypominają o Adamie płaczącym u wrót Raju. Te na wyższym poziomie wyrażają radość z Bożej miłości, dziękczynienie za nasze niezasłużone ponowne usynowienie. […] Jednak podobnie jak w przypadku rozróżnienia pomiędzy płaczem naturalnym i duchowym, owe dwa poziomy duchowych łez nie powinny być sobie nazbyt zdecydowanie przeciwstawiane. Jeden poziom duchowych łez prowadzi ku drugiemu. Łzy żalu za grzechy zmieniają się stopniowo w łzy wdzięczności i radości. Tak więc w owym darze łez jawi się nam raz jeszcze kwestia, którą niejednokrotnie podkreślaliśmy – pokajanie nie jest negatywne, lecz pozytywne; nie jest niszczące, lecz dające życie, nie przepojone zwątpieniem, ale pełne nadziei…
Mam nadzieję, że już te wybrane cytaty mogą pomóc Ci inaczej pojmować i traktować Twe łzy – choć na swój sposób „przeszkadzają”, są jednak również pomocne (żeby nie powiedzieć niezbędne…) i wypadałoby się z nich cieszyć (i to nawet bardzo…). Skoro są darem, wypadałoby ich Ci wręcz zazdrościć… i pracować/modlić się, aby również tego daru dostąpić…
Uważam, że w opisanej przez Ciebie sytuacji stosowne/pomocne byłoby dokonanie wyboru duchowego opiekuna/spowiednika (podobnie jak każdy z nas wybiera lekarza rodzinnego). Pojawia się wówczas możliwość spowiedzi przy znanym, obdarzonym zaufaniem duchownym. Z jednej strony może to podziałać „uspokajająco” przed i podczas spowiedzi, a z drugiej może dać możliwość w miarę szybkiego, bez presji kolejki oczekujących „dojścia do siebie”/uspokojenia się podczas samej spowiedzi (jeżeli dalej będzie taka potrzeba). Z wybranym ojcem duchowym można umówić się/spotkać się nie tylko w cerkwi podczas, przed czy po nabożeństwie. Spowiedź może mieć miejsce „w zaciszu” kancelarii czy innym pomieszczeniu domu parafialnego (np. chrzcielnicy?). W niektórych cerkwiach (np. w Warszawie na Woli) są specjalnie wydzielone pomieszczenia, w których odbywa się spowiedź.
Żal za grzechy jest niezbędny przy spowiedzie i to dlatego spowiednik przed modlitwą rozgrzeszenia zawsze zadaje pytanie: „Czy żałujesz [za swoje grzechy?] (cs. kajesz sia)”. Twój płacz wyraźnie potwierdza żal i skruchę, ale równie ważne jest wyznawanie grzechów, „nazywanie ich po imieniu”. Pan Bóg zna, co prawda, wszystkie nasze grzechy, ale wyznanie ich przy świadku, którym jest spowiednik, to równie ważny element spowiedzi – trzeba je „wyrzucić z siebie”, „uzewnętrznić” właśnie poprzez ich ujawnianie. Wierzę, że jeśli prawdziwie żałujemy, kajamy się, Bóg wybacza nam wszystkie nasze grzechy – nawet te, z których nie zdajemy sobie sprawy, popełnione nieświadomie czy też te, o których zapomnieliśmy. W modlitwie przed spowiedzią pojawia się jednak ostrzeżenie, że zatajone z premedytacją (ze strachu czy ze wstydu?) i nie ujawnione grzechy nie tylko nie będą odpuszczone, ale to „przemilczenie” będzie jeszcze większym grzechem. Zdecydowanie lepiej zatem wyznawać wszystkie nasze grzechy i przewinienia.
Jeśli świadomość wielkiej „wartości łez” i wybór spowiednika nie pomoże, płacz okaże się silniejszy i dalej będzie przeszkadzał w „poprawnej” spowiedzi i spokojnym nazywaniu grzechów po imieniu, można spróbować zastosować dodatkowy „techniczny”(?) sposób – wypić uspakajające ziółka – melisę, lawendę lub rumianek – albo poprosić o jakiś specyfik w aptece.
Z głębi serca życzę doznania wystarczająco długiej chwili dogłębnego uspokojenia, aby wszystkie grzechy mogły zostać wyznane i „wyrzucone z siebie”, ale ich przebaczenie niech dalej zapewnia i potwierdza drogocenny dar łez…
Procedura zdjęcia błogosławieństwa z małżeństwa dokonywana jest w parafii do której należy osoba ubiegająca się o zdjęcie błogosławieństwa. Potrzebne jest postanowienie sadu cywilnego o udzieleniu rozwodu, metryka zawarcia ślubu z cerkwi, gdzie był o zawierany, uzasadnienie osoby ubiegającej się o zdjęcie błogosławieństwa. Sugerowałbym pójść najpierw do proboszcza, gdzie będzie przeprowadzana ta procedura i porozmawiać dokładnie o problemie. Oczywiście przerywanie związku małżeńskiego jest rzeczą niedobrą i niosącą ze sobą wiele napięcia. Szczególnie jest to bolesne kiedy są dzieci i one stają się ofiarami kłótni rodziców. Może zanim podejmie się decyzję o zakończeniu związku, właściwy byłoby przejście terapii dla małżeństw.
Pomazanie św. olejem jest dokonywane prawie zawsze w czasie celebracji liturgicznej wielkich świat. Najczęściej jest to olej, który był pobłogosławiony nieco wcześniej wraz ze specjalną modlitwą. W Prawosławiu pomazywanie błogosławionym olejkiem jest dokonywane bardzo często. Osoby innego wyznania mogą brać udział w tym błogosławieństwie i być pomazywane świętym olejkiem.
Śmiem twierdzić, że nie wolno Ci się tym przejmować, nie wolno Ci wierzyć w tego rodzaju „złe znaki”!. Świeca zgasła bo mąż zbyt szybko nią poruszył albo ‚trafiła’ na ciąg powietrza. Przypisywanie temu zdarzeniu jakiegokolwiek ‚dodatkowego’ znaczenia to zabobon. Czy wierzysz, że gdy czarny kot przebiegnie Ci drogę to spotka Cię nieszczęście? Czy wierzysz, że jeśli podziękujesz za czyjeś skierowane ku Tobie dobre życzenie, to się ono nie spełni? „Chodzą też słuchy”, że „nieszczęścia chodzą parami”… Przedszkolaki mają „dowody”, że to wszystko się „sprawdza” – Kasia nie obróciła się na pięcie, Grześ nie splunął przez lewe czy prawe ramię i rzeczywiście zdarzyły się im jakieś przykrości. Czy rzeczywiście przez tego czarnego kota? Na pewno nie przez niego, ale z pewnością przez to, że uwierzyły, że spotka je jakieś nieszczęście. Mamy na ten temat ewangeliczne wyjaśnienia/wskazówki. W opowieści o cudownym uzdrowieniu dwóch ślepców słyszymy, że w odpowiedzi na ich prośbę o uzdrowienie, Chrystus zapytał ich: „Czy wierzycie?” Gdy potwierdzili swą wiarę w uzdrowienie, usłyszeli znamienne słowa: „Niech się wam stanie wedle waszej wiary!”, po czym przejrzeli, dostąpili upragnionego uzdrowienia. Ślepcy wierzyli, że odzyskają wzrok i tak się stało. Dzieci uwierzyły, że spotka je nieszczęście i „doczekały się”. Można by podsumować to stwierdzeniem: „Jak wierzysz, tak masz”… Nieszczęścia mogą chodzić nawet stadami, bo jeśli spotkało mnie jakieś nieszczęście i w związku z tym rozglądam się skąd przyjdzie to drugie, to z pewnością przyjdzie – na „moje własne życzenie”. Wyczekiwanie na to drugie „do pary” nieszczęście to „czysta prowokacja” – to „licho co nie śpi” może nam zafundować kilka nieszczęść, żeby nas przekonać, że tego rodzaju „mądrości ludowe” się „sprawdzają”. Uważajmy zatem, w co wierzymy, bo nam też „może się stać wedle naszej wiary”…