Domecjusz ze Sketis (IV)

Wspomnienie świętych DOMECJUSZA ze Sketis i jego brata Maksyma przypada 10 stycznia (23 stycznia).

Pewnego razu do św. Makarego Wielkiego (19 stycznia), który w IV wieku wiódł życie ascetyczne na pustyni Sketis, przyszli dwaj młodzi cudzoziemcy, z wyglądu zamożni, i zaczęli prosić o pozwolenie, by mogli osiedlić się koło niego. Starzec odpowiedział, że ich ciała nie zdołają znieść surowych warunków życia na pustyni. Młodzieńcy nalegali. Wtedy starzec wskazał im miejsce, dał siekierę i koszyk z chlebem i solą, kazał im wyrąbać w skale komin i przynieść z bagna kije, żeby zbudować sobie celę. Młodzi ludzie podporządkowali się bez szemrania i zrobiwszy wszystko, poprosili starca, by wskazał im, jaką praca mają się potem zająć. Św. Makary pokazał im, jak się wyplata koszyki, żeby oddawać je przychodzącym ludziom w zamian za chleb.

Zrobili wszystko, co im powiedziano i przez trzy lata prowadzili wzorowe życie ascetyczne. Pod koniec każdego tygodnia młodzieńcy przychodzili do kościoła, przyjmowali Komunię i w głębokim milczeniu odchodzili, nie zaprzątając starca swoimi myślami, jak to czyniło wielu innych mnichów, przychodzących tu z daleka. Wtedy św. Makary postanowił sam ich odwiedzić.

Powitali go milczeniem i po zwykłej modlitwie starszy z nich, Maksym, dał znak młodszemu, Domecjuszowi, aby odszedł, a sam zabrał się do wyplatania koszyka, nie mówiąc ani słowa. Nadeszła dziewiąta godzina, wtedy znów wezwał swego towarzysza, który przyniósł chleb, sól i wodę na posiłek. Wtedy starzec powiedział, że chce u nich przenocować. Młodzieńcy zrobili mu posłanie, a sami położyli się w przeciwległym kącie.

Św. Makary udał, że zasnął. Wtedy Maksym i Domecjusz wstali i spędzili całą noc na modlitwie, przy czym wokół nich rozpościerał się nieziemski blask. Biesy, bojąc się napadać na starszego, atakowały młodszego, próbując przeszkodzić mu w śpiewaniu psalmów. O świcie święci odprawili razem nabożeństwo dwunastu psalmów, przy czym z ust św. Domecjusza wydobywał się języczek płomienia, a kiedy śpiewać zaczął św. Maksym, z jego ust uniosła się ku niebu ognista dróżka.

Po tym pouczającym widowisku św. Makary opuścił ich, pewien, że św. Maksym już osiągnął doskonałość i tylko ze św. Domecjuszem wróg jeszcze próbuje walczyć. Po kilku dniach starszy z ascetów oddał duszę Bogu, a po trzech dniach młodszy odszedł w ślad za nim do krainy sprawiedliwych.

Później, kiedy do św. Makarego przychodzili odwiedzający, prowadził ich do celi świętych Maksyma i Domecjusza ze słowami: „Idźcie i spójrzcie na świadka wielkich czynów młodych pielgrzymów”[1].

 

[1] Święci ci pozostali bezimienni w opowieści św. Makarego, którą tu przytaczamy (Об авве Макарии, 32; Достопамятные сказания о подвижничестве святых и блаженных отцов, Свято-Троицкая Сергиева Лавра, 1993). Jest także obszerny koptyjski tekst z wieloma legendarnymi szczegółami, przypisywany abbie Pseusowi ze Sketis. Według tego tekstu dwaj młodzieńcy byli synami cesarza Walentyniana (363-364). Wspomnienie tych świętych nie występuje w synaksarionach bizantyjskich, ale są czczeni w Kościele koptyjskim i syryjskim, jako założyciele monasteru Baramuss („monasteru Rzymian”) w Wadi Natrun. Są także wspominani w niektórych melekickich kalendarza pod datą 10 stycznia. Patrz: Amelineau, Vie des saintes Maxime at Domece dans Histoire des monasteries de Basee Egypte, Annales du Musee Guimet, Paris 1894, t. 25.

 

Za: Synaksarion. Styczeń, Wydawnictwo „Bratczyk”, Hajnówka 2014, s. 169-170.